Kochani Rodacy. Możemy w rożny sposób traktować ten fakt, a ja w tym geście widzę pozytywną stronę. Traktuję to jak podaną dla nas dłoń, gest przyjaźni i drogę do zgody.

Nadszedł bardzo niebezpieczny dla naszego państwa czas. Powinniśmy zachować powagę i zjednoczyć się. Za pokładem statku buszuje duży i trudny do zrozumienia „statek sąsiada“.

Dzisiaj tamten statek poszedł z wojną na brata. Bezlitośnie gnębi dzieci brata, słyszymy okropny jego huk, choć niektórzy z nas do końca nie wiedzą o co chodzi, więc czasami mu wtórują i nawet obdarzają oklaskami. My, ludzie tego kraju jak duży kompas na okręcie… Mechanizm tego urządzenia nieco niezgrany. Do końca nie uświadamiamy, kędy mamy się skierować, nasz rytm przebija hałas i słodkie, ale puste pokusy za pokładem.

Dzisiaj słyszymy odgłos statku, czujemy jego powiew za plecami, tuż w pobliżu, nie widzimy na razie, empirycznie nie jest on odczuwalny, ale uświadamiamy sobie, że nie za górami, bo oznaki przybliżenia pamiętamy z przeszłości. Jutro może już być na naszej przestrzeni.
Jesteśmy ogromnym mechanizmem kompasu, składającym się z trzech milionów cząsteczek. Każdy odpowiedni krok – to zgrana współpraca tych cząstek. Każdy z nas powinien działać precyzyjnie i być łańcuchem wiążącym całość, by nadać okrętowi właściwy kierunek. To jest życiowo ważna sprawa, ponieważ jesteśmy odpowiedzialni każdy z osobna za ten kierunek. Ale wiemy też, że kompas statku nie poprowadzi. Potrzebuje kapitana. Mamy go, i sam czas mu zaufać. Kompas nie potrafi sterować okrętem, ale będzie pomocnym w wędrówce przez najgroźniejszą burzę.

Trzymać się właściwego kierunku i wskazywać drogę, to bardzo odpowiedzialna praca. Jeśli się rozproszymy, niestety, stracimy kurs. Będzie trudno dla wszystkich, ale łatwo nieprzyjacielowi. Powinniśmy to uświadomić i zostawić emocję w stronie.

Przeczytałam dużo obrażających komentarzy w adres p. Prezydent. Było przykro, bo często mam podobne przeżycia. Ale chcę pocieszyć tych, kto w nas znowu się zawiódł.

Nie spieszcie się nas wszystkich osądzać. To, co pływa na powierzchni, nie zawsze ma wartość. Wiemy, że złoto idzie na dno, ale w życiu nie wszystko jest złotem i to często wychodzi na powierzchnię. Cieszę się, że tym razem wyszło nie dużo.
Dlaczego nas, Polaków litewskich trudno zrozumieć? Odpowiedź tkwi tutaj.

Mówię teraz o tych, którzy kiedyś zostali w przestrzeni ładunkowej okrętu, bo zostali zapomniani i nie mogli cieszyć się wolnością na pokładzie. Jedliśmy oczyma wolność przez małą szparkę, czekaliśmy aż magiczne drzwi się otworzą, a nas wyzwolą.

Odważniejsi, czyli ci, którzy nie zrozumieli sensu niewoli, odważnie pukali w sufit, aż pewnego dnia ktoś otworzył drzwi, uświadomił sobie, że na dnie statku są ludzie i podał rękę. Ludzie nieco przestraszeni, sami nie swoi, smutni, ale nie wydziczali. Wtedy ci, będący na pokładzie odważniej podali rękę dla nas, tych na dnie okrętu. Ci próbowali się wydostać na zewnątrz, na dole było ciasno, bo ci, co mieli twardą podstawę pod nogami, nie chcieli tej opory stracić, więc co jakiś czas tupali nogami i próbowali czy nadal ją mają, tym samym destabilizując statek.

My, ci młodsi, staliśmy na jednej nodze, bo nogi nam urosły, nie chcieliśmy patrzeć w niebo przez szparkę. Tym bardziej ci, którzy mieli grunt pod nogami coraz bardziej kołysali statek. Więc czasami padaliśmy twarzą w błoto. Wyciągniętą do nas rękę złapaliśmy odważnie i spróbowaliśmy się wydostać na górę.

Nas łapano za nogi i ręce, a wspinaliśmy się w górę, chcieliśmy swego doświadczenia, aż usiedliśmy na pokładzie, zrozumieliśmy, że nie ma nic wspanialszego od łyku wolności, i prawdziwszego od własnego doświadczenia. Lepiej stać tu na górze, niż tam, w niewoli na dnie statku. Dzisiaj wierzymy w przyszłość i ufamy, mamy twardy grunt pod nogami i wolność, nie odpuścimy więcej tej ręki.

Dziękuję dla Pani Prezydent za to, że idzie dzisiaj szlakiem zgody. Tego nie zapomnimy i śmiało pójdziemy obok. Dzisiaj takie poparcie dla nas jak nigdy jest ważne.

Litwini. Jesteśmy waszymi przyjaciółmi, dziećmi tej wspaniałej ziemi, waszymi braćmi i siostrami. Nam można zaufać, poprowadzimy wspólnie swój okręt do bezpieczniejszego portu. Obiecuję.

Renata Underis

Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (471)