„Na pewno zgadzam się, że stosunki między mniejszością polską a większością litewską nie są najlepsze, szczególnie to odbija się na Polakach, którzy pracują w firmach litewskich lub urzędach państwowych, gdzie faktycznie istnieje niechęć do Polaków. Moim zdanie mamy powrót do lat 90 – tych, kiedy stosunki były bardzo napięte. Moim zdaniem jednak AWPL nie ponosi winy za pogorszenia się tych stosunków“ — powiedział Artur Ludkowski. Problem, według niego, polega na tym, że druga strona nie chce rozmawiać. Czego sam doświadczył podczas spotkania z wiceministrem oświaty Vaidasem Bacysem.

„Co się tyczy wieców i strajków to jest to dosyć skuteczna forma protestu, jeśli nie można osiągnąć dialogu. W ostatnim pochodzie bardzo wiele osób brało udział dobrowolnie. Mam nadzieję, że po wyborach te sprawy ruszą z miejsca“ — dodał polityk. Artur Ludkowski jednak wierzy, że wcześniej czy później ten dialog się pojawi, chociaż chyba nie w najbliższym czasie.

Ludkowski przyznał się, że jako radnym Rady Miejskiej nie zawsze popierał propozycje rządzącej koalicji. Tak było w wypadku dzierżawy boiska wileńskiej „syrokomlówki”, która wywołała pewne kontrowersje. Boisko samorząd wileński wydzierżawił przed kilkoma tygodniami na okres 25 lat dla Klubu Sportowego „Tukanas”, mimo iż chęć na nią miał także Klub Sportowy „Polonia”, którego drużyna piłkarska właśnie startuje w rozgrywkach litewskiej I ligi i potrzebuje własnego stadionu.

„Zgłoszenie na dzierżawę boiska do Rady było tylko jedno, właśnie ze strony Tukanasa. Rada Miejska podjęła decyzję o dzierżawie. Osobiście wstrzymałem się od głosu, bo było dużo pytań“ — oświadczył radny. Tak samo jest przeciwny zakładaniu przez miasto własnej firmy taksówkarskiej czy wileńskich linii lotniczych, budowie parkingu obok budynku Pałacu Opery i Baletu. Bo jego zdaniem samorząd nie powinien się zajmować działalnością komercyjną. „Co się dotyczy zwolnienia od podatku od nieruchomości „Siemens Areny” - głosowałem przeciw, ponieważ już otrzymali dotacje w postaci nieodpłatnego korzystania z 60-hektarowej działki i infrastruktury zbudowanej przez samorząd. Oni zbudowali bloki mieszkalne, z których zyski poszły do prywatnej spółki” — powiedział Ludkowski.

Jako wieloletni dyrektor Domu Polskiego w Wilnie za największy swój sukces uważa to, że udało się przetrwać i udowodnić mieszkańcom, że ta placówka jest potrzebna i samowystarczalna. W ubiegłym roku w DKP odbyło się około 1700 imprez, od 2002 r. Dom Polski w Wilnie nie dostaje żadnych dotacji. „Oceniam pozytywnie to co jest, są różnorodne zespoły i inicjatywy. My jesteśmy otwarci na różne propozycje. Współpracujemy z zespołami ludowymi, ale nie tylko“ — wytłumaczył politykę swoją placówki Artur Ludkowski. Dyrektor DKP przyznał, że nie jest zwolennikiem współczesnej sztuki, ale dla „młodych zespołów” jest gotów udostępnić salę na ulgowych warunkach.

Padło też pytanie o niedawne pobicie polskiego ucznia obok Domu Polskiego wracającego z imprezy. „To pobicie było nie na terytorium DKP, a po drugiej stronie ulicy, w skwerze. System ochrony jest taki sam od lat, są ochroniarze i monitoring. Więcej o sprawie nic mi nie wiadomo“ — wyjaśnił Ludkowski.

Przez długie lata Artur Ludkowski był czynny członkiem Klubu Włóczęgów Wileńskich. Obecnie z uwagi na stan cywilny, dyrektor DKP ma też rocznego synka, nie może już tyle czasu poświęcać podróżom. „Niestety z powodu napływu obowiązków przyszło się zrezygnować z aktywnej działalności w klubie, ale o wyprawach nie zapominam. Teraz raczej odbywam je w mniejszym zakresie, w gronie rodzinnym“ — wyznał Artur Ludkowski.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion