Taka sytuacja, zdaniem komentatora politycznego, nie wróży nic dobrego dla państw środkowoeuropejskich.

„Stosunki między Europą a Ameryką są jak małżeństwo, które, jak wiemy, nie może trwać tylko dzięki inercji. Trwałość związku zależy od uczucia i zgrania, a o to należy dbać. W ciągu ostatnich czterech lat relacje osłabły. Ameryka (zdaniem Europy) wygląda na przytłoczoną i zagubioną. Europa (w oczach Ameryki) wydaje się być nędzna i nieistotna: może być źródłem zagrożenia gospodarczego, ale nie stanowi problemu w dziedzinie bezpieczeńśtwa” – pisze Edward Lucas.

Nieporozumienia między Ameryką a Europą uwydatniły się po tym, gdy administracja byłego prezydenta USA George W. Busha postanowiła ulokować elementy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach.

„Nieporozumienia w sprawie nowych planów dotyczących tarczy antyrakietowej w 2009 roku znacznie zaszkodziły dwustronnym stosunkom Polski i Czech. Rzeczywiście, politycy bardzo ryzykowali akceptując amerykański projekt, który później niemal bez słowa wyjaśnienia odłożono na bok. Teraz Europa Środkowa przynajmniej wie, czego można się spodziewać od polityki Stanów Zjednoczonych, poznała meandry jej działania” – pisze Edward Lucas.

Zdaniem brytyjskiego dziennikarza, Europa Wschodnia traciła stopniowo na znaczeniu przez ostatnie 20 lat. Dla każdego powojennego prezydenta USA stosunki z ZSRR były najważniejszą kwestią polityki zagranicznej, Amerykanie panicznie bali się komunizmu i broni jądrowej. Nawet w 1991 roku główne wyzwania polityki zagranicznej USA dotyczyły stosunków transatlantyckich. Idealiści chcieli przekształcić Rosję we wzór kapitalizmu i demokracji, pesymiści – zapobiec zagrożeniu ze strony nuklearnego arsenału byłego ZSRR, „zaopatrzyć się w parasol, gdy jeszcze świeci słońce”.

„Rosja dla Ameryki wciąż ma pewne znaczenie. Na to wskazuje chociażby niespodziewany sukces stronników Siergieja Magnickiego (niepokornego wobec władzy adwokata, zmarłego w więzieniu w listopadzie 2009 roku), którzy wnioskowali o niewydawanie wiz osobom zamieszanym w tę sprawę. Decyzja ta owocowała pełnym furii, choć niezbyt udanym kontratakiem Moskwy i bardzo ucieszyła zwolenników demokracji w samej Rosji” – tłumaczy dziennikarz.

Choć w kampanii republikanina Mitta Romney’a Rosji poświęca się dużo uwagi, w zespole kandydata na prezydenta USA nie ma nikogo o radykalnych poglądach. Edward Lucas przypomina, że w wywiadzie dla CNN Romney wymienił Rosję jako głównego geopolitycznego wroga.

„Jednak czy w przypadku wyboru Romney’a na prezydenta stosunki z Rosją się zmienią? W opublikowanym składzie jego zespołu ekspertów polityki zagranicznej nie ma nikogo o radykalnych poglądach. W ogłoszonym w ubiegłym roku dokumencie dotyczącym polityki zagranicznej czytamy, że Rosja jest „siłą destabilizującą”, którą należy „ujarzmić” i planowany jest „reset resetu”. Pada obietnica ponownej weryfikacji nowego traktatu START o redukcji zbrojeń strategicznych i promowania bezpieczeństwa energetycznego Europy. Ale nie ma, na przykład, nic o zmniejszeniu liczby amerykańskich wojsk w Europie” – twierdzi Edward Lucas.

Z tego wszystkiego dziennikarz wnioskuje, że na liście priorytetów polityki zagranicznej Rosja znajduje się ciut niżej niż poparcie dla Izraela oraz obawy z powodu rosnących wpływów Chin.

„Jednak surowa polityka (lub retoryka) wobec Rosji niekoniecznie jest tym, co zadowala „sojuszników w Europie Wschodniej”. Oni wcale nie pragną kolejnej zimnej wojny – wręcz przeciwnie. Polska dokonała własnego „resetu” stosunków (który, między innymi, był bardziej udany niż amerykański). Ukraina już nie chce do NATO. Żaden spośród nowych członków NATO wolał się nie mieszać do kampanii w sprawie Siergieja Magnickiego. Państwa te miałyby dużo do stracenia idąc na zatargi z Rosją, a ponadto nie mogą zbytnio liczyć na inicjatywę bądź wsparcie w tych kwestiach ze strony większych krajów Europy Zachodniej. Przykładowo, stosunki Polski z Gruzją – niegdyś były ciepłe, a obecnie są lodowate” – argumentuje Edward Lucas.

Zdaniem dziennikarza, Stany Zjednoczone poświęcają Europie Wschodniej lub w ogóle Europie niewiele więcej uwagi niż Rosji, zaś w kampanii Mitta Romney’a termin „Europa” jest swoistym skrótem myślowym, określeniem regionu o rządach sklerotycznych, lubujących się w nadmiernej regulacji wszystkich dziedzin życia, które zbytnia polityka dobrobytu doprowadziła do ruiny.

„Choć nie najlepsze, ale przynajmniej stabilne relacje (Europy Wschodniej – PL DELFI) z administracją Baracka Obamy mogą wprawdzie frustrować, jeśli porównywać je z dawną zażyłością, jednak dają większą gwarancję niż podjęcie ryzyka wespół z republikanami, którzy głośno krzyczą, ale w rzeczywistości niewiele mogą zdziałać” – rozważa brytyjski komentator polityczny.

W jego opinii, do zbliżenia Kremla z Białym Domem może dojść za sprawą złóż w Arktyce, wspólnych pozycji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, lub też wspólnych obaw o rosnące wpływy Chin. Natomiast zbliżenie z Europą jest „procesem wymagającym dużo cierpliwości, zależnym od niezliczonej ilości działań, osobistości i priorytetów”.

„Spójrzmy wstecz, na ostatnią dekadę XX wieku: w jednym momencie USA jest pośrednikiem w procesie pokojowym w byłej Jugosławii, w następnym – reklamuje ropociąg Baku – Tbilisi - Ceyhan, który łączy Azerbejdżan, Gruzję i Turcję, w kolejnym – ratuje Mołdawię ze szponów Kremla. Przynajmniej w teorii Ameryka, broniąc swoich sojuszników z NATO, jest gotowa ryzykować światową wojną atomową. A teraz zabiega o poparcie Angeli Merkel w sprawie zwiększenia emisji pieniądza przez Europejski Bank Centralny, aby w ten sposób opóźnić wybuch bomby” – pisze dziennikarz.

Jego zdaniem, szkodliwa może być zbyt duża niefrasobliwość w relacjach USA i Europy.

„Moskwa nadal wywiera presję na Łotwę, Litwę i Rumunię. Gdzieś w Europie w najbliższych czterech latach stanie się coś paskudnie złego, co będzie albo efektem zewnętrznych rozgrywek, albo wewnętrznej zawieruchy. Zaś Ameryka (jeśli kierować się historią) prędzej czy później będzie musiała zmierzyć się z efektami swej polityki. Europa Środkowa może nie mieć znaczenia w obecnej kampanii prezydenckiej USA, ale mogę się założyć, że dla kolejnej administracji Europa będzie ważna” – twierdzi Edward Lucas.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (12)