Prezydenci spotkali się w rejonie poniewieskim na kilka dni przed obradami ministrów UE, podczas których planowane jest ogłoszenie nowych sankcji wobec osób i firm związanych z reżimem Aleksandra Łukaszenki. W ten sposób UE protestuje przeciwko ograniczaniu demokracji i praw człowieka na Białorusi.
Zdaniem Prezydent Litwy Dalii Grybauskaitė, w tej kwestii stanowisko Litwy i Łotwy jest zbieżne.
„Wszyscy sąsiedzi mają te same obawy, nie ma żadnych różnic w stanowiskach Litwy i Łotwy. Wiem, że jakiś kompromis zostanie osiągnięty, mam nadzieję, że ostatecznie zostanie osiągnięty jutro” – powiedziała dziennikarzom Dalia Grybauskaitė.
„My i nasi przedsiębiorcy mamy te same obawy” – poinformowała Grybauskaitė.
„Wszyscy uważamy, że sankcje wobec reżimu są potrzebne, jednak nie mogą ucierpieć zwykli ludzie” – dodała prezydent.
Prezydent Łotwy Andris Bērziņš podkreślił, że jego kraj szczególnie stara się rozwijać relacje międzyludzkie i współpracę przygraniczną na wschodzie Łotwy, w rejonie Łatgalii.
„Relacje międzyludzkie, szczególnie w Łatgalii, są bliskie, robimy wszystko, aby polepszyć te związki i ożywić stosunki na pograniczu” – powiedział Andris Bērziņš.
„Łotewskie firmy, szczególnie w Łatgalii, przy granicy z Rosją i Białorusią inwestowały na Białorusi. Jeśli Białoruś bardzo ucierpi, będą to straty nie tylko ekonomiczne, ale też straty ludzkie po obu stronach granicy” - stwierdził prezydent Łotwy.
W piątek ministrowie spraw zagranicznych UE powinni zadecydować o nowych sankcjach dla Białorusi. Według nieoficjalnych informacji, ministrowie mają zamiar rozszerzyć „czarną listę” zawierającą nazwiska osób popierających reżim, które nie mają prawa wjazdu na teren UE oraz których konta są zamrożone. Rozważana jest możliwość ograniczenia transakcji finansowych niektórych białoruskich firm.
Kilka dni wcześniej przedstawiciele litewskiego biznesu ostrzegali, że sankcje UE wobec Białorusi mogą spowodować „katastroficzne skutki” dla przedsiębiorstw litewskich.
