Jonas Danauskas, bohater środowego wieczoru, fotografią zajmuje się od trzydziestu lat, jest autorem fotoalbumów poświęconych przyrodzie i lasom Litwy. Ekspozycja w Centrum Kultury Litewskiej jest jego kolejną – po Gdańsku – wystawą na terenie Polski.
Jak twierdzą organizatorzy chodzi o „zwrócenie uwagi społeczeństwa na naturalne piękno regionu Morza Bałtyckiego, pokazanie procesu jego urbanizacji i problemów związanych z opieką nad lasami”. Na wystawie można obejrzeć leśne i nadmorskie krajobrazy z dziewięciu krajów położonych nad Bałtykiem, w tym Litwy, Łotwy i Estonii.
Wśród gości wystawy znalazła się delegacja litewskich leśników, a także dyplomaci krajów regionu, w tym ambasador Łotwy Einars Semanis. Przed ambasadą demonstrowała niewielka grupa członków organizacji „Memoriae Fidelis”, którzy wznosili okrzyki w obronie Polaków na Litwie. Samo spotkanie rozpoczęło się z pewnym opóźnieniem – zgromadzeni goście czekali na premiera Kubiliusa, który miał otworzyć wystawę. Gdy szef konserwatystów zjawił się w alejach Ujazdowskich, gratulował nie tylko fotografowi, ale także opowiadał o swoich własnych wakacyjnych planach.
Andrius Kubilius zgodził się na udzielenie krótkiego wywiadu portalowi PL DELFI.
Przede wszystkim chciałbym zapytać o wrażenia z wystawy…
Andrius Kubilius: Bardzo dobre. Jak powiedziałem wcześniej, wystawa przypomina mi, że moje wakacje zaczynają się za dwa dni i będę podróżować rowerem także przez litewskie lasy…
Dzisiaj spotkał się pan z premierem Tuskiem, co było tematem rozmów?
Jak zwykle w sposób bardzo otwarty, racjonalny, przyjazny rozmawialiśmy o naszych wspólnych sprawach i interesach. Dziś sporo uwagi poświęciliśmy sprawom energetyki, naszym wspólnym projektom: łączom elektrycznym i gazowym, energii jądrowej, gazowi łupkowemu, polskim inwestycjom w rafinerię w Możejkach.
Jakie są wg pana szanse, że Polska przyłączy się do projektu wisagińskiego?
Nie mogę odpowiadać za polski rząd i polskie przedsiębiorstwa. Wiem jednak, że toczyły się na ten temat dyskusje, gdy w zeszłym tygodniu był w Polsce minister Arvydas Sekmokas. Jak zrozumieliśmy, być może strona polska zainteresuje się tym tematem.
A jak wygląda sprawa współdziałania w przypadku gazu łupkowego?
Mamy na Litwie wielkie przedsiębiorstwo, które zajmuje się wydobyciem ropy. Z tego co mi wiadomo, oni byliby również zainteresowani udziałem w eksploracji gazu łupkowego. Być może doszłyby do tego jeszcze kompanie międzynarodowe. Z bardzo dużym zainteresowaniem patrzymy na to, jak sprawa łupków rozwija się w Polsce. Mamy przecież podobną strukturę geologiczną.
Czy problemy mniejszości były także poruszone podczas dzisiejszego spotkania?
Oczywiście, mówiliśmy i o tym. Tak się dzieje zawsze, gdy spotykamy się z premierem czy przedstawicielami polskiego rządu czy parlamentu. Interesuje nas, jak wygląda sytuacja mniejszości po obu stronach. Są sprawy emocjonalne, są i sprawy praktyczne. Wraz z premierem Tuskiem staramy się poświęcać więcej czasu tym drugim kwestiom…
Czy w najbliższym czasie istnieje szansa na rozwiązanie tych problemów?
To zależy, jakie sprawy ma Pan na myśli. Ostatnio minister oświaty mojego rządu podpisał rozporządzenie o ośmioletnim okresie przejściowym na egzaminy państwowe dla polskich uczniów…
A sprawa pisowni nazwisk, nazw geograficznych?
Nie możemy zrobić nic, co byłoby wbrew naszej konstytucji.
Ostatnie pytanie będzie o ocenę dorobku konserwatywno-liberalnej koalicji: co udało się zrobić w ciągu czterech lat, co okazało się porażką?
Powinniśmy wygrać następne wybory (śmiech). A na poważnie: zrobiliśmy bardzo dużo, by ustabilizować naszą gospodarkę i nasz system finansowy po najgłębszym kryzysie związanym z upadkiem Lehman Brothers, ruszyliśmy sprawy związane z sektorem energetycznym, wprowadziliśmy reformy w różnych obszarach. Nie wszystko przychodziło łatwo. Były decyzje bardzo bolesne, ale nie baliśmy się ich. Sądzę, że wybory, które nastąpią w październiku, pozwolą ludziom uczciwie to ocenić. Nas i partie, które więcej mówią niż robią.