Rządzący nie spodziewają się, by samo chwalenie dokonań rządu i mówienie o przezwyciężonym kryzysie miało przynieść sukces wyborczy.
Stratedzy partii są przekonani, że wiernych i potencjalnych wyborców do urn może przyciągnąć niepokój. Dlatego prawicowym wyborcom należy przypomnieć nie tylko o zagrożeniach ze Wschodu, lecz również o nowych problemach gospodarki światowej.
W spotkaniu wziął udział doradca premiera do spraw energetyki Kęstutis Škiudas, który, jak wynika z wewnętrznego dokumentu partyjnego, również zwątpił w skuteczność informowania wyborców o dokonanych pracach i o przezwyciężonym kryzysie. Dlatego w czasie kampanii wyborczej może się przydać szczypta niepokoju – jeden z najbliższych współpracowników Andriusa Kubiliusa zaproponował opowiedzieć wyborcom o tym, co by było, gdyby obecny rząd nie robił tego, co zrobił.
Doradca premiera Virgis Valentinavičius tłumaczył, jak należałoby złagodzić wizerunek Andriusa Kubiliusa. W jego opinii, premier jest rozpoznawalny, lecz niezbyt lubiany, dlatego byłoby korzystne przeciwstawienie go „czarnemu charakterowi”. Kto mógłby nim zostać? Tutaj Virgis Valentinavičius wymienił przewodniczącego Partii Pracy Wiktora Uspaskicha i szefa socjaldemokratów Algirdasa Butkevičiusa. Według zamiarów konserwatystów, zwolennicy rywali muszą dojść do wniosku, że głosowanie nic nie da i w dniu wyborów lepiej zostać w domu. Sposobem na kampanię wyborczą konserwatystów ma być rozbicie programu Uspaskicha i niepozwolenie Butkevičiusowi na umocnienie się w opozycji do obecnego premiera.
Natomiast zwolenników Rolandasa Paksasa należałoby zniechęcić, przedstawiając go jako szarego polityka bez potencjału.
Wygląda na to, że podczas kampanii wyborczej dostanie się również liberałom, koalicyjnym partnerom konserwatystów. Ich prawica nazywa „grupą, którą nic nie łączy”.