Pierwszy był bardziej liczny i zdyscyplinowany, w zwartych szeregach, z flagami, transparentami oraz z wyuczonymi hasłami i skandowaniem. Na drugim panowała raczej atmosfera święta czy zabawy, niż obowiązku. „Nie jesteśmy tu z obowiązku, ale dla przyjemności” — wołał przez megafon Arnoldas Lukosius, znany litewski muzyk (ex-Foje), na placu Vincasa Kudirki przed siedzibą rządu.

Litwa dla Litwinów, Litwini dla Litwy

Policja szacuje, że w marszu patriotów uczestniczyło nie więcej niż 800 – 900 osób, była pewna liczba gapiów i dziennikarzy, którzy szli obok lub się przyglądali. Z taką ocena nie zgadzają się organizatorzy marszu. Twierdzą, że ich zwolenników było dużo więcej. „Rozdaliśmy około 1800 opasek (opaski z barwami narodowymi – przyp. red.), lecz jeszcze były osoby, których ich zwyczajnie zabrakło. Byli też tacy, którzy maszerowali obok, więc sądzę, że z pewnością było grubo ponad 2 tysiące“ — wyznał w rozmowie PL DELFI Ričardas Čekutis z Centrum Narodowego Litwinów (Lietuvių Tautinis Centras), jeden z organizatorów marszu.

Zwolennicy ideologii narodowej z okrzykami „Litwa, Litwa, Litwa” oraz plakatami „Jestem dumny, że jestem Litwinem” oraz „Za rodzimą Litwę, rasę i naród” przemaszerowali ulicami Wilna od katedry do Placu Łukiskiego. W czasie marszu nie zabrakło hasła, które ostatnio wywołało wiele dyskusji i kontrowersji, czyli „Litwa dla Litwinów, Litwini dla Litwy”.
Marsz wsparli swym udziałem politycy, tacy jak Gintaras Songaila, Kazimeras Uoka czy Romualdas Ozolas.

Organizatorami marszu byli Centrum Narodowe Litwinów Ričardasa Čekutisa oraz Litewski Związek Młodzieży Narodowej (Lietuvių tautinio jaunimo sąjunga), pod kierownictwem Julijusa Panki. Udział wzięli przedstawiciele „Skinheads Lietuva” oraz ultrasi wileńskiego klubu piłkarskiego „Žalgiris”. Nie zabrakło też sympatyków z innych krajów, takich jak Łotwa, Niemcy, Włochy czy Szwajcaria, którzy maszerowali pod własnymi flagami narodowymi. Przed wiecem do Ričardasa Čekutisa, zgłosił się nawet pewien staruszek, który chciał przemaszerować z flagą Stanów Zjednoczonych. Przywódca narodowców zawetował jednak pomysł, argumentując, że „Amerykanie to są przyjaciele Rosji”.

Szeregi nacjonalistów litewskich wsparli autonomiczni nacjonaliści z Polski. Byli jednak bardzo tajemniczy i w odróżnieniu od swych kolegów z innych krajów bez flagi narodowej. Nawet organizatorzy nie bardzo mogli wskazać, którzy to dokładnie są, zapewniając jednak, że na pewno przybyli.

W szeregach maszerujących narodowców znalazła się osoba z opaską, na której było godło „Solidarności”. „Bez Solidarności oraz papieża Jana Pawła II nie było by niepodległej Litwy” — wyjaśnił swą decyzję dla PL DELFI Romualdas Beniušis, posiadacz opaski, który pracuje w PZU Lietuva.

Próba blokady

Litewscy antyfaszyści kilkakrotnie próbowali zablokować marsz, policja reagowała jednak szybko udaremniając każdą taką próbę. Została zatrzymana jedna osoba, jednak po kilku godzinach została zwolniona. Więc walka „faszystów” z „antyfaszystami” była raczej na slogany niż na pięści. Na narodowe i nacjonalistyczne hasła antyfaszyści wywiesili własne plakaty: „Walcz z klasą (społeczną — przep. Red.), a nie rasą“ oraz „Wczoraj Juden Raus – dzisiaj Litwa dla Litwinów“.

Maszerującym narodowcom przyglądał się Henryk Mickiewicz, dyrektor Litewskiego Instytutu Monitoringu Praw Człowieka, jeden z organizatorów alternatywnego marszu. „Ruch staje się bardziej intelektualny, staje się jakby bardziej cywilizowany. Z pewnością szykują się do władzy. Jestem pewien, że będą uczestniczyli w wyborach 2016 r.“ – powiedział PL DELFI Henryk Mickiewicz.

Po marszu, który zakończył się przy pomniku ofiarom sowieckiego reżymu, odbył się tradycyjny koncert na Górze Boufałowej. Na koncercie wystąpili „Diktatūra“, „Juodvarnis“, „Siela“ oraz włoski zespół grający narodowy rock’n’roll „Legittima“.

Marsz Alternatywny

Kilka godzin później odbył sie Marsz Wolności, który był mniej liczny niż marsz narodowców, panowała na nim bardziej swojska i świąteczna atmosfera. Ludzie zbierali się w dwóch punktach: obok rządy oraz obok parlamentu, a później maszerowali, podobnie jak ich poprzednicy do Placu Łukiskiego. Na placu Vincasa Kudirki — na którym dla zebranych grał zespół „Timochi“, składający się z dwóch braci – bliźniaków, Rosjan z Wisagini — koordynatorem marszu był znany litewski muzyk i dziennikarz Arnoldas Lukosius. Natomiast spod Sejmu na czele tłumu szła znana litewska celebrytka i prezenterka telewizyjna Nomeda Marčėnaitė. Na trasie przemarszu grały zespoły, kawiarnie mieszczące się przy prospekcie Giedymina częstowały uczestników Marszu Wolności herbatą. Obie grupy spotkały się pod murami Akademii Muzycznej, gdzie razem z solistą operowym Vytautasem Juozapaitisem, zaśpiewano hymn narodowy. Po czym odbył się koncert.

Wśród uczestników alternatywnego marszu znaleźli się politolog Artūras Račas, europarlamentarzysta Leonidas Donskis, prezenter telewizyjny Algis Ramanauskas-Greitai, piosenkarze Jurgis ir Erica Didžiuliai. Patriarcha litewskiego rocka, legendarny frontman czołowego litewskiego zespołu „Antis“, architekt Algis Kaušpėdas wygłosił przemówienie z balkonu Akademii Muzycznej, w groteskowo – prześmiewczym stylu, wzorowanym na mowach sowieckich, partyjnych działaczy.

Marsz alternatywny został zainicjowany przez znanego, litewskiego solistę operowego Vytautasa Juozapaitisa, którego poparli znani litewscy artyści, intelektualiści oraz obrońcy praw człowieka. „To nie reakcja, a raczej obowiązek donieść do innych, że nie wszystko co dzieje się, deklaruje i mówi w czasie tego typu akcji (marszów nacjonalistów – przyp. red.), jest do zaakceptowania dla obywateli wolnego i demokratycznego kraju” — skomentował pomysł alternatywnego marszu Vytautas Juozapaitis, podczas poprzedzającej Marsz Wolności konferencji prasowej.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion