„Wielokrotnie chodziłam do Samorządu m. Wilna, do różnych merów i otrzymywałam jedną odpowiedź: „To musimy jeszcze i cmentarzami opiekować się?” (…) W wielu samorządach do tej pory nie wiedzą, jakie terytorium zajmują cmentarze” - mówiła przewodnicząca Komisji Dziedzictwa Kulturowego Gražina Drėmaitė.
Ekspert od dziedzictwa kulturowego podkreśliła, że właśnie z inicjatywy Polski, a nie Litwy, przed dziesięcioleciem powstał, a nie dawno został zrealizowany projekt renowacji pomników na cmentarzu Bernardyńskim. Została wykonana inwentaryzacja, a informacja o znanych tutaj pochowanych ludziach spisana w specjalnej księdze. Obecnie Polska wspiera podobny projekt na cmentarzu na Rossie.
„Samorządy tłumaczą się brakiem środków finansowych, jednak muszę pochwalić samorządy Mariampola i rejonu kowieńskiego, które już kończą prace renowacji i inwentaryzacji. Sądzę, że wymówka „nie ma pieniędzy” oznacza „nie muszę tego robić” - oburzała się Drėmaitė.
„W Wilnie cmentarze są na ostatnim miejscu. Sytuacja jest bardzo skomplikowana, chociaż z roku na rok się polepsza. Dotyczy to Cmentarza na Rossie, na którym trawa koszona jest nie dwa, ale trzy razy w ciągu lata (…). Oczywiście, dużym problemem są narkomani, szczególnie na cmentarzu na Rossach. Jest kilka osób, które wałęsają się po cmentarzu, „proponują“ turystom wycieczkę, a później proszą o pieniądze” – tłumaczył Drėmaitė.
Obecnie na Litwie jest prawie 20 tys. obiektów, które są na liście dziedzictwa narodowego. 16-17 proc. stanowią cmentarze lub pojedyncze groby.