Liderzy Partii Pracy (Darbo partija) oraz socjaldemokratów Wiktor Uspaskich oraz Algirdas Butkevičius zostali skrytykowani za brak szacunku wobec oponentów. Lider "Porządku i sprawiedliwości“ („Tvarka ir teisingumas") Rolandas Paksas, według ekspertów, uciekał od odpowiedzi, ale został pochwalony za powściągliwość.
„Konserwatyści i liberałowie, jako przedstawiciele rządu, o gospodarce mówili realnie, o tym, co udało się urzeczywistnić, o ciągłości projektów, np. o zwiększeniu przejrzystości i efektywności przedsiębiorstw państwowych. To była mowa argumentów i konkretnych przykładów“ – ocenił Nerijus Mačiulis, starszy ekonomista w banku „Swedbank".
Zdaniem politologa Ramūnasa Vilpišauskasa Kubilius i Masiulis, wykazali w dyskusji największą kulturę. „Mnie się wydaje, że przedstawiciele tradycyjnych partii - może z pewnymi odchyleniami, ale jednak bronili swojej ideologii, co można było zaobserwować na konkretnych propozycjach“ – zaznaczył politolog.
Ekonomistka Aušra Maldeikienė powiedziała po debatach, że jej zdaniem jednego zwycięzcy nie było, bo chociaż zadawano konkretne pytania, to odpowiedzi miały zabarwienie ideologiczne. „Żadna z partii nie jest w stanie zaobserwować realnych problemów: problemy na rynku pracy, niski poziom wynagrodzeń, bardzo słaba interakcja między pracownikami i pracodawcami. Trudno się łudzić, że kierunek gospodarczy będzie się zmieniać, a to oznacza, że nadal będzie rosnąć przepaść (między grupami społecznymi – przyp. red.) oraz emigracja, a gospodarka krajowa będzie niestabilna i bardzo czuła na czynniki zewnętrzne“ – oświadczyła ekonomistka.
Historyk Algimantas Kasparavičiaus jest przekonany, że litewskim politykom brakuje kultury komunikacji. Dlatego po wyborach w zasadzie nic się nie zmieni. „Ogólne wrażenie jest takie, że większych zmian po wyborach nie będzie, na wzrost gospodarczy czy na nowe miejsca pracy raczej nie ma co czekać, więc proces emigracji nie zostanie zahamowany“ – podsumował historyk.
