Pierwsza
Pisze czytelniczka DELFI Eglė.
Pochodzę z małego miasteczka, gdzie problemów z językiem rosyjskim praktycznie nie ma, gdyż większość po prostu już go nie zna. Przyjechałam do Wilna i zatrudniłam się jako kasjerka w supermarkecie. Przy zatrudnieniu nie stawiano mi żadnych wymagań co do znajomości języka.
Już w drugim dniu pracy zaczęły się problemy. Klient groził, że poskarży się administracji, ponieważ... rozmawiam z nim po litewsku. Nie był to pojedynczy przypadek, takich klientów miałam praktycznie codziennie.
Często grożono mi, że długo tu nie popracuję, że zostanę zwolniona. Najbardziej jednak zabolało mnie usłyszane zdanie: "Nie mieszkasz w Kownie, czy Poniewieżu, żeby rozmawiać po litewsku".
Zwolniłam się z tego marketu, gdyż nie mogłam więcej znosić tych specjalnie unikających języka litewskiego.
I druga.
Pisze czytelnik PL DELFI Jacek
W odpowiedzi na artykuły, w których Litwini skarżą się, że nikt z nimi nie rozmawia po litewsku, zapraszam do Ejszyszek.
Przed dwoma tygodniami załatwialiśmy z przyjaciółmi sprawy w tym przygranicznym miasteczku. Pochodzę z Wilna i poza miasto, na prowincję, wyjeżdżam bardzo rzadko. Takie już ze mnie dziecko asfaltu.
Z opowiadań słyszałem, że w małych miasteczkach Wileńszczyzny rozmawiają tylko po polsku albo rosyjsku, litewski język jest praktycznie nie używany i... byłem mile zaskoczony, wręcz zdziwiono po zakupach w jednym z marketów w Ejszyszkach.
Kolejka do kasy była nie duża, kilka osób. Kasjerka raz po raz zmieniała język z polskiego na rosyjski, w zależności od klienta. Nie była to mieszanka językowa, ale w miarę poprawny polski i rosyjski. Zrozumiałem, że większość klientów kasjerka zna osobiście, dlatego dobiera odpowiedni język. Przyszła kolej na mnie, już przygotowałem się do konwersacji po polsku, kiedy kasjerka zwróciła się do, w miarę czysto, po litewsku. W tym samym języku rozliczała też mych przyjaciół.
Być może moja historia została zaszufladkowana jako wyjątek z reguły, gdyby identyczna sytuacja nie powtórzyła w następnym markecie na wyjeździe z Ejszyszek.
Być może problem tkwi tylko w kulturze człowieka. Być może ci Litwini mieli zły dzień i trafiali tylko na chamskich niemówiących po litewsku.
Poglądy czytelników mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Byłeś świadkiem podobnej historii? Spotkałeś się z chamstwem językowym, a może odwrotnie, przejawy kultury mile Cię zaskoczyły? Napisz do nas: pl@delfi.lt