Dyskutować będą jak zawodowi historycy z Polski i Litwy, tak i jej miłośnicy, nie mogący się pochwalić dyplomami historyków czy też tytułami naukowymi. Dla mnie, jako amatora od historii, sprawa jest zamknięta w kwestii dowodzenia siłami sprzymierzonych. Tym głównodowodzącym był król Polski Władysław Jagiełło jako pierwszy po Bogu człowiek na ziemi. Tak twierdzi wybitny polski historyk Stefan Maria Kuczyński. Mogę tu dodać, że w czasach o wiele wieków późniejszych tej hierarchii nie mógł nikt naruszyć, bo byłoby to naruszeniem “boskiego porządku”. Tak więc nie mógł dowodzić książę litewski Witold, choć był głównym doradcą króla, jego prawą ręką i miał decydujący wpływ na poczynania chorągwi litewskich. Litewscy historycy na ten temat mają odmienne zdanie (Alfredas Bumblauskas, Miečislovas Jučas). Twierdzą oni, że Witold, jako bardziej zdecydowany, ambitny i bardziej doświadczony w bojach, przejął rolę głównego dowódcy. Nie przemawiają do mnie te dowody, gdyż wojska litewskie wycofały się z pola walki i należało zrobić wszystko, by tam powróciły. Tym się zajął Witold i, jak pisze w swej książce “Žalgirio mūšis” M.Jučas, oddziały litewskie po sześciu godzinach niebytu powróciły na główny plac walki.

A teraz rozważmy sprawę tego odwrotu sił litewskich, bo dla jednych historyków był to “genialny manewr”, dla innych-ucieczka. Prawda, zdaje się, jest bardziej prozaiczna: oddziały litewskie nie wytrzymały mocnego uderzenia ciężkiej konnicy krzyżackiej i musiały się wycofać. Jak  dobrze zorganizowany był ten odwrót-sprawa sporna, bo jeśliby to miał być dobrze przemyślany manewr, nie trwałby aż 6 godzin. Jest paradoksem, ale to wycofanie się Litwinów zdezorganizowało szeregi wojsk zakonnych, gdyż rzucili się w pościg za cofającymi się, ogolili swe lewe skrzydło, co i stało się jedną z głównych przyczyn ich porażki.

Co zaś dotyczy jakoby marnego uzbrojenia sił litewskich, nie można się z tym zgodzić, gdyż byli oni uzbrojeni na poziomie ówczesnej myśli wojskowej, bo nie mogliby w ciągu dwóch wieków skutecznie bronić się od najazdów krzyżackich, a jeszcze wcześniej od napadów Zakonu Kawalerów Mieczowych. To opis polskiego historyka Jana Długosza oraz powieść Henryka Sienkiewicza “Krzyżacy” sprawiły, że u części nawet poważnych historyków polskich (Karol Szajnocha) utrwalił się obraz wojownika litewskiego, obleczonego w skóry i źle uzbrojonego.

Na zakończenie należałoby odpowiedzieć na pytanie w tytule artykułu, które jest proste ,a mianowicie: NASZE, czyli polsko-litewskie! I nie rozważajmy do bezsensu,czyj wkład był większy,bo to droga donikąd.

Tadeusz Jarmołowicz

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (488)